Mówi się, że nic nie dzieje się przypadkowo. Czasem bywam naprawdę zafascynowany tym, jak jedna rzecz pozornie niezwiązana z drugą wpływają na siebie i tworzą większą całość, która zaczyna mieć swój nowy sens.

Tym razem miało to miejsce za sprawą Manoush Zomorodi — autorki podcastu “Note to Self” oraz jej prelekcji w ramach TED, dotyczącej tego, jak nuda może prowadzić do powstania naprawdę błyskotliwych pomysłów. Na prelekcję trafiłem przypadkowo, podczas prowadzenia badań do kursu związanego z projektowaniem zorientowanym na użytkownika. Jak się okazało, nie było to jedyne spotkanie z sympatyczną panią Zomorodi.

Mniej więcej w tym samym czasie rozpocząłem moją nierówną walkę, aby nieco wyplątać się ze szlachetnych macek mojego smartfona. W tym celu zainstalowałem aplikację Moment (tę do mierzenia czasu spędzonego z telefonem, nie do zamawiania wizyt u fryzjera). W aplikacji znalazłem kurs “Bored and Brilliant”… autorstwa wspomnianej wyżej Manoush Zomorodi. W końcu nic nie dzieje się przypadkowo, prawda?

W ramach kursu, każdego dnia miałem do wykonania jedno zadanie związane z używaniem przeze mnie mojego iPhone’a. To będzie krótka historia tego, jak mi poszło.

Dzień 1: Obserwacja

Nie będzie wielkim odkryciem, jeśli powiem że korzystam z mojego telefonu zdecydowanie za często. Słucham muzyki, oglądam filmy, sprawdzam maile, korzystam z aplikacji… Każdy z nas wie, o co chodzi. Mój średni “screen time” (czas spędzony nad ekranem smartfona) wynosi 2 godziny i 30 minut dziennie. Podnoszę mój telefon średnio 55 razy dziennie i dotykam jego ekranu co 18 minut. Aplikacja mówi mi, że w tym tempie będę patrzył w ekran telefonu przez około 6 lat mojego życia. To szaleństwo!

Tego dnia spędziłem 49 minut mniej z moim smartfonem.

Dzień 2: Trzymaj swojego smartfona z daleka

Dzisiaj nie mogę używać mojego smartfona podczas podróży do pracy. Żadnej muzyki, czytania, scrollowania… Tak po prostu wkładam telefon do torby, korzystam z ciszy, obserwuję rzeczy dookoła, porozmawiam z kimś. Wewnętrznie zgadzam się ze sobą co do czytania i scrollowania. Z muzyką jest ciężej, ale jakoś daję radę. W sumie, nie było nawet tak źle.

Rezultat dzisiejszego dnia: 53 minuty mniej.

Dzień 3: Dzień bez zdjęć

Aplikacja mówi, że Amerykanie robią dziennie około 10 miliardów zdjęć, z czego około 9,5 miliarda to zdjęcia jedzenia na Instagrama. Całkiem śmieszne. Akurat to wyzwanie było dość łatwe. Miałem w głowie, żeby cieszyć się chwilami spędzonymi z moją rodziną. Tak trzymaj, Maciej!

Dzień 4: Usuń… TĘ apkę.

Tak, jasne… to było zdecydowanie najtrudniejsze zadanie. Tak, więc… Instagram? No tak, ale mam tam podpiętych kilka kont, to będzie problem… Na szczęście, zacząłem sprzedawać jakieś rzeczy na OLX! Tak, tak – OLX jest teraz numerem jeden. Ale co z moimi używanymi oponami zimowymi? Przecież ktoś będzie chciał się ze mną skontaktować i kupić je po tej niezwykle korzystnej cenie! No dobrze. Spróbuję.

Rezultat: 58 minut mniej czasu ze smartfonem.

poranna kawa w agencji kreatywnej

Dzień 5: Weź wolne

Dzisiejszego dnia mam spędzić dowolną ilość czasu bez rozpraszaczy. Bez telefonu, scrollowania, bez “tylko to sprawdzę… a, i jeszcze to…”. Tego dnia akurat pracowałem z domu, więc łatwiej było mi wykonać to zadanie. Było całkiem przyjemnie.

Rezultat: 56 minut mniej.

Dzień 6: Obserwuj coś innego

Dzisiaj mam iść gdzieś i po prostu obserwować. Ludzi, sytuacje, lecące ptaki, życie toczące się wokół mnie. Starałem się, ale myślę że mogło mi pójść nieco lepiej.

Mimo wszystko, 57 minut mniej ze smartfonem.

Dzień 7: Bądź znudzony i błyskotliwy

To był dla mnie 30-minutowy czas bez rozpraszania się, kiedy myślałem o czymś dla mnie ważnym. Leżałem na kanapie, pozwoliłem myślom płynąć… Nie jestem pewien, czy byłem w tamtej chwili bardzo błyskotliwy, ale znowu czułem się dobrze. Czułem, że tego potrzebowałem.

Rezultat: 56 minut mniej “screen time”.

Wnioski

Mój średni czas spędzony przed ekranem smartfona w trakcie trwania kursu wynosił średnio 1 godzinę i 35 minut. Wygląda na to, że zaoszczędziłem więcej niż 6 godzin mojego życia. To całkiem spora ilość do wykorzystania w inny sposób. Mogę spędzić ten czas z żoną, dziećmi. Czytając, biegając, chodząc, wspinając się, jeżdżąc na rowerze, odpoczywając, śpiewając, grając na instrumentach… Albo po prostu nie robiąc nic? Tak, to jest zdecydowanie coś, o czym myślę bardzo mało. Kiedy mam wolny czas, zawsze mam w sobie ten impuls do robienia czegoś. Nie mogę tak po prostu nic nie robić, przecież to lenistwo! Naprawdę ciężko jest z tym walczyć.

Tymczasem, kiedy faktycznie nic nie robimy, nasz mózg wchodzi w tzw. domyślny stan, który jest bardzo dobry dla naszego zdrowia i kreatywności. Co takiego się stanie, jeśli na chwilę odłączymy się od sieci? Czas spędzony z bliskimi osobami czy relaks w samotności i “nicnierobienie” to zdecydowanie coś, o co warto zawalczyć.

Nie możemy być cały czas podłączeni.
Nie możemy być cały czas dostępni.

Albo inaczej – możemy, ale nie powinniśmy.